Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Grzegorz ProksaAmerykański magazyn "The Ring" informuje, że pojedynek pomiędzy mistrzem świata WBA wagi średniej Genadijem Gołowkinem (23-0, 20 KO) oraz mistrzem Europy tej samej kategorii wagowej Grzegorzem Proksą (28-1, 21 KO) jest niemal pewny. Do walki ma dojść 1 września na terenie Stanów Zjednoczonych. Wśród możliwych lokalizacji wymienia się przede wszystkim Nowy Jork.

- Szczegóły będziemy znali za kilka dni, na razie nie mamy pewności w jakim mieście odbędzie się pojedynek. Rozmawiamy z Martirosyanem oraz z Proksą, ale nic jeszcze nie zostało podpisane - mówi promujący Kazacha Tom Loeffler, który jednocześnie potwierdza, że rywal dla Gołowkina został już wybrany.

Osoby dbające o interesy Vanesa Martirosyana (32-0, 20 KO) - jego menadżer Serge Martirosyan oraz promotor Bob Arum twierdzą natomiast, że nie wpłynęła do nich żadna konkretna propozycja. 

- Nie otrzymaliśmy od obozu Gołowkina żadnej oferty, nie słyszałem o żadnej kwocie pieniędzy. Nic nam jeszcze nie mówił, być może kontaktowali się na razie jedynie z Top Rank - mówi menadżer Ormianina.

- Rozmawiałem z organizatorami tamtej gali i oni teraz skupiają się na Proksie. My koncentrujemy się na walce Martirosyana z Larą - skomentował z kolei Bob Arum.

Przetarg na walkę Vanesa Martirosyana z Kubańczykiem Erislandym Larą odbędzie się w piątek 20 lipca w Mexico City. Stawką tego pojedynku będzie pozycja obowiązkowego pretendenta do tytułu WBC wagi junior średniej.

Antonio MargaritoByły trzykrotny mistrz świata wagi półśredniej Antonio Margarito (38-7, 27 KO) kilka tygodni po przejściu na sportową emeryturę opowiedział meksykańskim mediom o powodach jego rozstania z zawodowymi ringami. Margarito od czasu przegranej z Mannym Pacquiao zmagał się z problemami ze wzrokiem, a jego późniejsza walka z Miguelem Cotto także została zastopowana z powodu opuchlizny wokół prawego oka.

- Nie chciałem, żeby to się zdarzało w każdej walce. Lekarze powiedzieli, że moje nerwy wciąż są uszkodzone i moje oko będzie reagować właśnie w ten sposób. To oznaczało, że w każdej walce wystarczyło celować tylko w jeden punkt, a sędziowie by przerywali pojedynek - mówi "Tornado z Tijuany".

- Cotto nie bił mocno, nie czułem jego ciosów. Bił w moje kontuzjowane oko i stąd pojawiła się opuchlizna. Nie wiem czemu tamta walka była przerwana. Przeciwko Pacquiao moje oko było trzy razy bardziej spuchnięte. Jeśli każda walka miała się kończyć w ten sposób, to wolałem skończyć z boksem - podsumował Margarito.