Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Grzegorz ProksaW miniony piątek Grzegorz Proksa (24-0, 17 KO) znokautował na gali w hiszpańskim Leganes Pablo Navascuesa i po raz pierwszy udanie obronił pas mistrza Unii Europejskiej wagi średniej. "Super G" liczy, że w niedalekiej przyszłości uda mu się wywalczyć także tytuł mistrza Europy, ale póki co, jak sam przyznaje, po raz pierwszy od czasu debiutu na zawodowych ringach, może cieszyć się swoim występem.

- Czy długo zastanawialiście się, żeby podjąć się obrony pasa EBU-EU zaledwie na kilka tygodni po Twojej ostatniej walce? Pojedynki 12-rundowe zwykle wymagają co najmniej ośmiu tygodni intensywnych przygotowań...
Grzegorz Proksa:
Nie, nie zastanawialiśmy się zbyt długo. Ja odpowiedziałem, że ruszamy bez cienia wątpliwości do Madrytu. Krzysztof, który dba o moje interesy oczywiście studził zapał i brał pod uwagę wszystkie za i przeciw. Mimo wszystko o terminie dowiedziałem się jak byłem w połowie sparingów ze Stieglitzem i była to dla mnie idealna wiadomość. Krzysztof mi zaufał i pojechaliśmy.

- To była duża gala, na której boksowali niemal wszyscy czołowi hiszpańscy pięściarze. Czy nie mieliście obaw, by jechać do Hiszpanii i ryzykować decyzję punktową ? Cierpliwie wypracowana druga pozycja w EBU mogła pójść na marne...
GP:
Wiedziałem, że wygram przed czasem. Rozstrzygnięcia na punkty nie brałem w ogóle pod uwagę. Proszę nie odebrać tego jako chełpienie się. Po prostu wiedziałem, czułem.

- Przed walką sparowałeś z Robertem Stieglitzem. To na pewno były pożyteczne doświadczenia, ale ile mogłeś wynieść z tych sparingów dla siebie ? Sparowałeś przecież z normalnej pozycji imitując Sartisona, a w ringu boksujesz jako mańkut.
GP:
Boksersko niewiele z racji tego, że walczyłem jako „normalny”, ale zdecydowanie nabrałem większej pewności siebie zarówno co do swojej siły, jak i umiejętności technicznych. Po trzech tygodniach sparingów trochę się jak to powiedział trener zrobiłem "normalny" i prawidłowy według reguł abecadła bokserskiego. Trzeba było mnie "poskładać" do mojej własnej normalności. Na szczęście zdążyliśmy. 

- Jak ocenisz sam przebieg walki ? Czy to było sto procent tego co na takie przygotowania mogłeś wykonać ? Wydawało się, że po pierwszej rundzie byłeś bardzo pewny przewagi umiejętności nad Hiszpanem.

GP: Byłem pewien przed walką. Wydawało mi się, że byłem gotowy na wszystko, ale jednak zaskoczyłem się niemile praca sędziego. Nie byłem gotowy na to, że za ciosy na korpus lub w ręce ktoś daje mi ostrzeżenie i co chwile krzyczy do ucha "Jeszcze raz i dam ci ostrzeżenie". To mi bardzo przeszkadzało i wybijało z rytmu. Byłem bardzo tym zdeprymowany bo zdarzało się to monotonnie w każdej rundzie. W drugiej części złapało mnie znudzenie przebiegiem walki i czasami pozwalałem na więcej rywalowi. Nie było tego za dużo bo Navascues nie miał już siły. Tak czułem i z tego co już analizowałem nie myliłem się.

- Kiedy dostałeś dwa ostrzeżenia za ciosy poniżej pasa, Twój agent Krzysztof Zbarski między rundami podbiegł do Ciebie i tłumaczył coś nerwowo w narożniku. Doradzał, żebyś skoncentrował się na ciosach na górę, bo inaczej zaczną zostać naliczane ujemne punkty ?
GP:
Chyba tak, mało pamiętam z przebiegu walki, byłem bardzo skoncentrowany i podekscytowany atmosferą. Z doświadczenia wiedziałem, że jeśli dam sędziemu chociaż maluteńką możliwość – walnie mnie. Krzysiek powiedział, że jeśli uderzę na schaby zdyskwalifikują mnie.

- Potem sędzia zwracał Ci także uwagę, że zbyt nisko się pochylasz przy unikach. Podobnie jak w przypadku odjęcia punktu, arbiter chyba wykazał się nadgorliwością ?
GP:
Po którejś rundzie przestałem zwracać uwagę na sędziego. Kiwałem głową na zgodę, ale myślałem niezbyt pochlebnie o jego sposobie prowadzenia walki w ringu. Było widać zresztą, że miał małe pojęcie o boksie chociażby po sposobie poruszania się w ringu przy walce mańkuta – blokował mi bardzo pole do zejścia, zachodził od złej strony. To są malutkie szczegóły, ale w walce podczas stosowania pewnej strategii czy taktyki to bardzo ważny element. Mniejsza z nim. Wszystko skończyło się dla mnie pozytywnie. Proszę prześledzić jedynie powtórkę z momentu kiedy dostaje napomnienie… Cios w przedramię i w lukę między łokciem. Bez komentarza.

- Czy wiesz jak wyglądały karty punktowe do momentu przerwania walki ?
GP:
U wszystkich sędziów prowadziłem. Dowiedziałem się, że u dwóch trzema punktami, a u jednego arbitra pięcioma punktami.

- To była Twoja druga walka z Fiodorem Łapinem w narożniku. Po pierwszej, powiedziałeś że skończyłeś walkę przed czasem dzięki jego słusznym uwagom. Czy w trakcie tego pojedynku trener Łapin ponownie dostrzegł jakiś szczegół, który potrafiłeś wykorzystać w ringu ?
GP:
Tak. Moją finezję, radość z bycia w tym miejscu, czekałem tak długo na walkę z zawodnikiem, który wyjdzie po to żeby mnie pokonać, po prostu zjeść. Z zawodnikiem, który nawet jak straci wiarę w zwycięstwo to pójdzie na wojnę bo mu honor i jego kibice nie pozwolą się poddać.  Pozwolił na to, żebym się cieszył z przebywania w ringu, a ja to kocham. Dał mi wolną rękę w walce,  oczywiście korekty między rundami były bardzo potrzebne i  trafne. W tej walce trzeba było właśnie spokoju i uśmiechu i to było w moim narożniku co pozwoliło mi na bycie sobą i zwycięstwo. Naturalnie wiele rzeczy trzeba będzie jeszcze szlifować. Nie jestem alfą i omegą, im więcej razy będę analizował  to wyhaczę coś nowego, ale nie rozmawialiśmy za długo po walce o samym pojedynku, cieszyliśmy się atmosferą jaką zgotowali nam kibice Navascuesa. Na analizę przyjdzie czas. Teraz pierwszy raz w karierze chce się cieszyć z walki. Jeszcze mi się to nie zdarzyło wcześniej….

- Wiadomo, że od walki minęło dopiero kilkadziesiąt godzin, ale muszę zapytać - co dalej ? Czekasz na walkę Barker - Spada i nowy ranking EBU ? Po zdobyciu wakującego pasa, pierwsza obrona chyba powinna być z obowiązkowym pretendentem...
GP:
Nie jedno w życiu już widziałem. Czekałem tak długo na obronę pasa, że niczego nie można być pewnym. Chce EBU, ale jak będzie to już nie moja działka. Mój agent już nad tym pracuję, ja teraz odpocznę.

- Dziękuję za rozmowę.
GP:
Dziękuje. Pozdrawiam wszystkich kibiców i kolegów po fachu dziękując za wsparcie i  gratulacje.{jcomments on}