Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Sparingi momentami przypominają nie walkę, ale wojnę. Czuć ducha rywalizacji, w czym największą zasługę ma oczywiście Kliczko. Sparuję z nim na sto procent - mówi Izuagbe Ugonoh (11-0, 9 KO), który od ubiegłego tygodnia sparuje z mistrzem świata WBA, WBO i IBF Władymirem Kliczko (63-3, 53 KO). 

Gdzie sparuje pan z Władymirem?
Izuagbe Ugonoh: W mieście Fort Lauderdale, znajdującym się pół godziny jazdy od Miami. Mieszkam w hotelu, jak inni sparingpartnerzy. W ubiegłym tygodniu było nas ośmiu. Z tej grupy trener Jonathon Banks wybiera maksymalnie czterech, którzy danego dnia będą sparować z Władymirem. Kliczko wchodzi do ringu cztery razy w tygodniu.

Jak panu idzie?
Do tej pory sparowałem z Kliczką trzy razy, łącznie około dziesięciu rund. Poinformowano mnie, że będę potrzebny także w kolejnym tygodniu. To znaczy, że Kliczko i Banks są ze mnie zadowoleni. Towarzystwa dotrzymuje mi Nowozelandczyk Joseph Parker. Opiekuje się nami trener Kevin Barry oraz jego syn. Nazywają nas Barry's boys.

Czy oglądał pan...
Tak, tak. Gdy zobaczyłem w internecie zmontowany przez ekipę Kliczki filmik z urywkami sparingu, załamałem się. Ten fragment wyglądał tak tragicznie, że przez chwilę zastanawiałem się, czy naprawdę nie oberwałem od Władymira. Rozumiem, że na tym polega reklama mistrza. Trzeba pokazać, że jest totalnym dominatorem. To była trzecia runda naszego pierwszego sparingu. Przez dwie rundy szło mi bardzo dobrze, ale potem dałem się zaskoczyć. Kliczko ma tak długie ramiona, że gdy ustawi rywala, nie ma mowy, żeby go nie trafił. Wiele się uczę. Idzie mi coraz lepiej. Już nie jestem czwarty w kolejce do sparingu, lecz drugi.

Niektórym bokserom już podziękowano?
Tak. Sparingi momentami przypominają nie walkę, ale wojnę. Czuć ducha rywalizacji, w czym największą zasługę ma oczywiście Kliczko. Sparuję z nim na sto procent. Nie asekuruję się, nie chowam, nie uciekam. Staram się stawić mu czoło. To kwestia wiary w siebie. Przyjąłem kilka bomb, ale też udało mi się wyprowadzić swoje ciosy. To bezcenna nauka, która dodaje mnóstwo pewności siebie. Nauką jest samo przebywanie z Kliczką. Nawet gdy ćwiczy walkę z cieniem, odnosi się wrażenie, że doskonale wie, ile ciosów i jakiego rodzaju powinien wyrzucić w powietrze. Jestem pod wrażeniem jego rutyny i pracowitości.

Jak traktuje was Kliczko?
Do każdego podchodzi z szacunkiem. Wita się z nami przed każdym treningiem. Jest profesjonalistą w stu procentach. Jego postawy nie nazwałbym bardzo przyjacielską, zachowuje dystans. Dobrze wie, że przychodzi na trening, aby wykonać swoją pracę. Wokół wszystko zorganizowane jest bez zarzutu. Do tej pory nie miałem okazji, aby porozmawiać z Władymirem prywatnie, choć być może w bieżącym tygodniu to się zmieni. W sali o towarzyskich spotkaniach nie ma jednak mowy.

Zapis pełnej rozmowy z Izuagbe Ugonohem w "Przeglądzie Sportowym" >>