Krzysztof Głowacki zrobił pierwszy krok na drodze do mistrzostwa świata w wadze junior ciężkiej. Wygrana z Nurim Seferim w Toruniu przybliża go do walki o pas WBO z Marco Huckiem. Pięściarz z Wałcza najpierw jednak musi pokonać jeszcze jedną przeszkodę, Tony’ego Bellew.
Nie zgadzam się, że Głowacki walczył z Seferim perfekcyjnie, ale prawdą jest też, że nie dał doświadczonemu rywalowi żadnych szans. Żelazna konsekwencja w realizacji bezpiecznej taktyki przyniosła sukces. Leworęczny „Główka” zrobił to, co Artur Szpilka w swoim ostatnim pojedynku z Tomaszem Adamkiem. Postawił na szybkość, nie ryzykował, nie wdawał się w ringowe awantury, wykorzystał odwrotną pozycję i wygrał bardzo wysoko…
38. letni Seferi nazywany „Albańskim Tysonem” bardzo szybko zrozumiał, że niewiele będzie w stanie zdziałać, więc nie miotał się, nie szalał, tylko spokojnie czekał na łut szczęścia. Ale się nie doczekał, bo „Główka” był czujny od pierwszego do końcowego gongu.
Słaba postawa urodzonego w Albanii obywatela Szwajcarii utrudnia ocenę Głowackiego i jego szanse na zdobycie mistrzowskiego pasa. W Toruniu uczciwie odrobił pracę, zrealizował skutecznie plan taktyczny nakreślony przez Fiodora Łapina, ale czy taki boks jaki pokazał gwarantuje wielkie sukcesy ?
Myślę, że z tym może być problem, ale poczekajmy, zobaczymy jak „Główka” poradzi sobie z innym, lepiej przygotowanym i bardziej zmotywowanym przeciwnikiem. Wszystko wskazuje na to, że teraz czeka go wyjazdowy pojedynek na Wyspach Brytyjskich, a jego rywalem będzie Tony Bellew. Głowacki jeszcze przed starciem z Seferim mówił, że zmierzy się z Anglikiem bardzo chętnie i jest przekonany, że wyjdzie z tej konfrontacji wygrany. Chciałbym w to wierzyć, ale jestem przekonany, że jeśli dojdzie do tej walki, to będzie ona dla Polaka znacznie trudniejsza niż ta sobotnia z Seferim.
Pełny tekst Janusza Pindery na Polsatsport.pl >>