Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Krzysztof Głowacki, nowy polski mistrz świata pokazał na czym polega magia boksu. W Newark znokautował faworyzowanego Marco Hucka w 11. rundzie i odebrał mu pas organizacji WBO w wadze junior ciężkiej.

Polak nie był faworytem tego pojedynku, choć jego koledzy – pięściarze i trener Fiodor Łapin byli przekonani, że sobie poradzi z utytułowanym rywalem. On też nie krył wiary w sukces, wiedział, że szansa na którą tak długo czekał może się szybko nie powtórzyć.

Nie ukrywam, stawiałem na Bośniaka z niemieckim paszportem, bo wszystko wskazywało na to, że ma więcej atutów po swojej stronie. Ale były też wątpliwości na które nie tylko ja zwracałem uwagę. Skłócony z poprzednim promotorem mistrz WBO nie walczył od roku. Postanowił sam kierować swoją karierę, wyjechał do USA, tam znalazł amerykańskiego trenera, który miał pomóc mu w zbudowaniu wielkiej formy.

Głowacki się nie przestraszył, wytrzymał presję, zachował zimną krew i pokazał, że potrafi sprostać wielkim wyzwaniom. Zaczął znakomicie, bił lewym prostym na korpus i trafiał raz za razem. Początek pojedynku obnażył Hucka, który długo nie radził sobie z odwrotną pozycją „Główki”. Moim zdaniem pierwsze cztery rundy przegrał, a straty zaczął odrabiać dopiero w piątym starciu. W szóstym, Polak padł na deski po lewym sierpowym Hucka i to był moment w którym narodził się nowy mistrz świata.

Pełny tekst Janusza Pindery na Polsatsport.pl >>