Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

 

- Tamta walka z Radczenką to był wypadek przy pracy. Zapewniam, że teraz zobaczycie innego "Główkę" - przekonuje w rozmowie z "Super Expressem" były mistrz świata wagi junior ciężkiej Krzysztof Głowacki (30-1, 19 KO), który dzisiaj zmierzy się z Maksimem Własowem (42-2, 25 KO). Stawką pojedynku na gali w Chicago będzie pas WBO Interim.

Zaaklimatyzowałeś się już w USA?
Krzysztof Głowacki: Specjalnie przyleciałem do Stanów dwa tygodnie przed walką, żeby się zaaklimatyzować. Udało się, czuję się dobrze, a forma rośnie z dnia na dzień. Najważniejsze, że wyjdę do ringu zdrowy.

Jakiej walki się spodziewasz?
To będzie trudny pojedynek, bo Własow jest bardzo nietypowym zawodnikiem. Jego ciosy są zaskakujące, rzuca tymi rękoma i nie wiadomo gdzie uderzy. Mamy jednak odpowiednią taktykę i wierzę, że po walce to moja ręka zostanie uniesiona do góry.

Ostatnio wśród pięściarzy zapanowała moda na porównywanie się do zwierząt. Artur Szpilka przed walką z Mariuszem Wach mówił, że chce być jak kot. A ty jakim zwierzęciem będziesz?
Skoro Szpiluś będzie kotem, Wach chce być psem to ja będę... lwem.

Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >>