Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Mam motywację, bo w perspektywie walka o pas IBO. To dodatkowe ciśnienie, muszę go pokonać! - mówi Rafał Jackiewicz (45-11-2, 21 KO), który 31 maja na gali "Wojak Boxing Night" w Lublinie zmierzy się w walce o tytuł mistrza Polski z Łukaszem Maćcem (20-2-1, 5 KO). Jeśli "Wojownik" faktycznie zwycięży, 19 lipca w Niemczech zaboksuje o pas IBO z  Rico Muellerem (16-1-1, 11 KO).

- Rafał, 31 maja walka w Lublinie z Maćcem, 19 lipca pojedynek w Niemczech o pas IBO. Jak to się stało, że zakontraktowałeś dwa pojedynki, ważne pojedynki, w tak krótkim odstępie czasowym?
Rafał Jackiewicz: Więc tak... Najpierw zobowiązałem się walczyć 31 maja, potem pojawiła się opcja walki o pas IBO za duże pieniądze z zawodnikiem słabszym od Maćca. Miałem nadzieję, że uda mi się dogadać, żeby nie walczyć w Lublinie. Niestety znów przekombinowałem...

- Nie obawiasz się, że w przypadku porażki z Maćcem stracisz walkę o pas IBO?
No właśnie, będę na ten temat rozmawiał i w przeciągu paru dni wyjaśni się, czy jest opcja, bym zaboksował obydwie walki. Złożyłem promotorom gali w Lublinie taką propozycję, że jeśli pokonam Niemca, to w kolejnej walce stanę do obrony tytułu z Maćcem. Niestety nie dostałem zgody, a ponieważ wywiązuję się z danego słowa, zaboksujęw Lublinie.

- Walka o pas IBO to dodatkowa motywacja przed pojedynkiem z Łukaszem o mistrzostwo Polski?
Jasne! IBO to nie jest może najważniejsza federacja, ale zaraz po tych czterech najbardziej prestiżowych zdecydowanie numer 1. Pieniądze też są dobre za tę walkę, rywal do ogrania, po prostu marzenie w mojej sytuacji sportowej.

- Gdybyś zdobył pas IBO, skończyłbyś z boksem?
Chyba tak, zrobiłbym jajca i odszedł jako niepokonany mistrz. Zrobiłbym fajną głupotę, czyli coś co robię całe życie. Odszedłbym jako posiadacz pasa IBO, który dla mnie jest teraz tym, czym dla światowej czołówki np. pas IBF.

- A walka z Kamilem Szeremetą, z którym nie zaboksowałeś ze względu na kontuzję z Legionowie, wchodzi w grę?
Jest taka opcja. Ja już po gali w Legionowie zaproponowałem Tomkowi Babilońskiemu, że chętnie sprowadzę na ziemię Szeremetę, bo ma o sobie za duże mniemanie. Jego umiejętności na chwilę obecną nie są duże i mogę to udowodnić w sierpniu Międzyzdrojach. Kamil zapowiadał przed Legionowem, że mnie pokona, a z Wawrzyczkiem nic nie pokazał. Ten jego nadchodzący prawy nad lewą ręką Łukasza to widziałem z Mińska bez telewizora. Na chwilę obecną skupiam się na najbliższej walce, ale... Jak to się mówi, "Ale to są dwie, jedna daje, druga nie"...

- Dwie walki w ciągu kilku tygodni, jedna prawdopodobnie zależy od drugiej. Nie czujesz, że to powtórka z sytuacji przed Legionowem?
Jest jak zwykle. Całe moje życie jest takie zakręcone, ciągle mam takie sytuacje, ale zawsze jakoś spadam na cztery łapy. Ale bawię się dalej, trenuję, walczę. Wiem, że wtedy przekombinowałem, stała się najgorsza rzecz, jaka mogła się stać, w najgorszych snach nie zakładałem kontuzji w Częstochowie. Teraz sytuacja była inna, bo oferta walki w Niemczech przyszła, gdy już dogadałem się na Lublin.

- Stwierdziłeś niedawno, że Maciec jest trudniejszym rywalem niż Szeremeta...
Oczywiście że tak. Szeremeta na dziś nie jest dla mnie żadnym zagrożeniem. Z Maćcem będzie o wiele trudniej, bo jest po prostu lepszy. Dużo bije, jest ruchliwy, ma kondycję, ambicję, myśli troszkę inaczej niż ja w swojej sytuacji już myślę. Ja też byłem w jego wieku i wiem, jak to jest być młodym i głodnym sukcesu. Dla niego wygrana ze mną to trampolina, wszedłby na moich plecach piętro wyżej.

- A jakie atuty widzisz po swojej stronie w konfrontacji z Maćcem?
Kurczę, co by tu powiedzieć... Mam doświadczenie, szczelną gardę, biję mniej ale celniej... I chyba tylko to! No i też mam motywację, bo w perspektywie walka o pas IBO. To dodatkowe ciśnienie, muszę pokonać Maćca!

Bilety na galę "Wojak Boxing Night" w Lublinie dostępne są na eventim.pl i ebilet.pl.