9 września na gali organizowanej na Stadionie MOSiR w Radomiu na ring powróci Albert Sosnowski (49-8-2, 39 KO). Rywalem byłego mistrza Europy i pretendenta do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej będzie Łukasz Różański (6-0, 5 KO). "Dragon" do zbliżającej się konfrontacji szykuje się w Warszawie pod okiem Łukasza Landowskiego.
Kup bilet, zobacz na żywo walki Zimnoch - Abell i Sosnowski - Różański >>
> Add a comment>
9 września na gali organizowanej na Stadionie MOSiR w Radomiu na ring powróci Albert Sosnowski (49-8-2, 39 KO) - poinformował promotor Tomasz Babiloński. Rywalem byłego mistrza Europy i pretendenta do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej będzie Łukasz Różański (6-0, 5 KO).
38-letni Sosnowski po raz ostatni boksował we wrześniu ubiegłego roku na Polsat Boxing Night w Gdańsku, przegrywając przed czasem z Andrzejem Wawrzykiem.
Głównym wydarzeniem radomskiej gali będzie inne starcie w królewskiej dywizji, z udziałem Krzysztofa Zimnocha (22-1, 15 KO) i Amerykanina Joeya Abella (33-9, 31 KO).
> Add a comment>
- Z pewnością ten rok jest ostatni, w którym będę zawodowo boksował - zdradza w rozmowie z "Polska The Times" były mistrz Europy wagi ciężkiej Albert Sosnowski (49-8-2, 39 KO).
We wtorek 7 marca obchodził Pan 38. urodziny. Jak już mówiliśmy o rzece, to gdzie się Pan przy niej umieści?
Albrert Sosnowski: W głowie coś sobie przygotowuje, ale nie do końca wiem, czy to wszystko się uda. Marzy mi się zakończenie kariery zwycięstwem. Chcę zawalczyć w Polsce, by podziękować kibicom, promotorom, telewizji. Z drugiej strony, chodzi mi po głowie walka za granicą. Zobaczymy. Z pewnością ten rok jest ostatni, w którym będę zawodowo boksował. Po przygotowaniach do walki z Andrzejem Wawrzykiem wiem już, że ciężej je znoszę, a nie oszukujmy się, z każdym rokiem będzie gorzej.
Pojawiły się plotki, że miałby Pan walczyć z Marcinem Najmanem.
Odpada. To w ogóle nie miałoby wartości sportowej. Rozstrzelałbym go. Zresztą jego nazwisko w moim rekordzie byłoby ujmą. Moja kariera była na tyle fajna, że szkoda mi ją psuć jego osobą. Poza tym on nie zasłużył na walkę ze mną pod żadnym względem. Wolę dać szansę komuś innemu. Niech się bawi w menedżerkę i mieszane sztuki walki.
Martwi Pana sytuacja Artura Szpilki, który nie może doczekać się powrotu na ring?
Artur podpisał lukratywny kontrakt z Alem Haymonem. Sam też się ceni jako zawodnik. W walce z Deontayem Wilderem dobrze wypadł, choć przegrał po ciężkim nokaucie. Po takim czasie trzeba odpocząć, ale ten odpoczynek trwa już dosyć długo. Mimo to nie zamierza schodzić poniżej pewnego poziomu finansowego i to jest największe wyzwanie dla polskich promotorów. Muszą znaleźć takie pieniądze, które Artura by satysfakcjonowały, i to w walce „o pietruszkę”. Dlatego to tyle trwa. Formę trzyma, ale jednak czas działa na jego niekorzyść i ktoś będzie musiał ustąpić. Myślę, że w kwietniu zawalczy, pytanie: z kim?
Pełna treść artykułu na Polskatimes.pl >>
> Add a comment>
Czynny czy bierny sportowiec?
Albert Sosnowski: Zawsze mi się marzyło, żeby karierę zakończyć zwycięstwem i najprawdopodobniej jedną walkę jeszcze stoczę. Wtedy będę miał 60 pojedynków, 50 wygranych i spokojnie zawieszę rękawice na kołku. Wydaje mi się, że z taką walką nie będzie problemu, bo wiele osób wyrażało zainteresowanie moją osobą, telewizja Polsat pewnie również będzie chciała w to wejść, więc do ringu jeszcze prawdopodobnie wyjdę.
Myślisz o polskim rywalu czy kimś z zagranicy?
Tak naprawdę nie robi mi to wielkiej różnicy. Chciałbym, żeby rywal miał dodatni bilans i stanowił dla mnie wyzwanie również sportowe, ale chciałbym wygrać tę walkę. Nie mówię tu o niewiadomo jakich nazwiskach z czołówek rankingów - nic z tych rzeczy.
Przeczytałem kiedyś opinię, że Ty dwa lata po walce z Witalijem zacząłeś bardziej zajmować się komentowaniem walk niż boksowaniem. Jak Ty się do tego odniesiesz? Już wtedy myślałeś o tym, co będziesz robił w przyszłości?
Już wcześniej pracowałem w telewizji i ciężką pracą doszedłem do tego, by teraz regularnie móc komentować walki. Na pewno praca w Polsacie była odskocznią od uprawiania sportu, ale nie była priorytetem. Jestem czynnym sportowcem i w dalszym ciągu najważniejsze są dla mnie moje pojedynki. Był to jakiś sposób na przyszłość, na realizowanie własnych ambicji. Dobrze czuję się na stanowisku komentatorskim i bardzo lubię to robić. Interesuję się boksem, pajsonuje mnie to. Z tego co wiem, to moja osoba jest odbierana bardzo pozytywnie. Wiadomo, że znajdą się i tacy, którzy będą gadać, że Sosnowski jest taki czy owaki, ale tym nie ma się co przejmować. Tacy ludzie zawsze będą, bez względów na to, co będziesz w życiu robił i jak będzie Ci to wychodziło.
Jesteś lepszym komentatorem czy pięściarzem?
Na pewno pięściarzem, bo w komentowaniu nigdy nie zostanę mistrzem Europy, a w boksie nim byłem.
Ale ludzie Cię chwalą, lubią słuchać, cenią Ciebie, jako eksperta.
I bardzo miło jest mi to słyszeć. Wiem, że dużo pracy przede mną i wiele można jeszcze poprawić. Wychodzę z założenia, że jedna osoba z pary komentatorskiej musi znać boks w praktyce. Redaktor, który zna się na boksie i dużo wie na jego temat nie zawsze widzi pewne rzeczy w ringu w ten sposób, w jaki widzi je pięściarz. Ma inne spojrzenie na wiele akcji.
Komentatorka boksera to nisza w Polsce?
Znowu - trudno mi powiedzieć. Jest kilka osób, które się tym zajmują od dłuższego czasu. Jest Andrzej Kostyra, Janusz Pindera, Maciej Miszkiń i ja. Ostatnio Piotr Momot komentuje boks w Eleven i też znakomicie to robi. Wydaję mi się, że nie potrzeba więcej komentatorów. Nie ma aż takiego zapotrzebowania. Czy poziom jest dobry? Trudno oceniać po części oceniać samego siebie. Z tego co wiem, to odbiór naszej pracy jest pozytywny, a kibice są zadowoleni. Nic tylko się cieszyć i jeszcze więcej nad sobą pracować, by cały czas się rozwijać.
Pełna treść artykułu na Prostozboku.pl >>
> Add a comment>
- Gdyby do walki doszło, prosiłbym, aby określił się, czy do ringu wyjdzie z jakimś sprzętem czy przyprowadzi do pomocy kolegów - mówi Boxing.pl Marcin Najman (15-4, 11 KO) o potencjalnej walce z byłym mistrzem Europy wagi ciężkiej Albertem Sosnowskim (49-8-2, 30 KO). Do tego pojedynku miałoby dojść w październiku przyszłego roku.
Trzy lata temu stoczyłeś ostatnią walkę w boksie. Jeśli Albert będzie zainteresowany walką z tobą, to wracasz między bokserskie liny?
Marcin Najman: To nie jest tak, że uzależniam powrót do boksu od decyzji Alberta. To nie Albert proponował mi walkę z nim, tylko promotorzy. Jeżeli się dogadam z promotorami tej walki, a sporo już uzgodniliśmy, to wyjdę do tego pojedynku z przyjemnością. Ta propozycja sprzed tygodnia, to już bodaj piąty raz, kiedy w ostatnim dziesięcioleciu proponują mi walkę z nim. Dużo wskazuje na to, że tym razem do takiej konfrontacji dojdzie.
Chciałbym cię jeszcze zapytać o słynną sprzeczkę podczas nagrania dla Orange Sport, kiedy o mały włos nie doszło między wami do bójki. Jak to wspominasz? Łatwo wtedy wyprowadziłeś Alberta z równowagi.
No cóż... Albert to trochę duże dziecko. Usłyszał kilka słów prawdy i nie wytrzymał. Najbardziej irytowało mnie, gdy szczycił się, że wytrwał do dziesiątej rundy, a inni Polacy walki o mistrzostwo świata przegrywali w pierwszej rundzie. Ktoś musiał mu to powiedzieć w oczy, bo chłopak żył w nieświadomości. Witalij Kliczko nie traktował poważnie Alberta. W pierwszej rundzie zadawał lewe otwartą rękawicą. Mógł tę walkę skończyć w każdej chwili. Każdy, kto zna się na boksie, dobrze o tym wie. Jerzy Kulej powiedział mi po tej walce, że jego sparingi z Marianem Kasprzykiem przy tej walce to wielkie ringowe wojny. Nie obgadywałem Alberta, powiedziałem mu to w twarz i zawsze mogę mu to w twarz powtórzyć. Bez znaczenia, czy będzie z kolegami czy z krzesłem. Choć gdyby do walki doszło, prosiłbym, aby określił się, czy do ringu wyjdzie z jakimś sprzętem czy przyprowadzi do pomocy kolegów. Chciałbym się wówczas na to przygotować.
Pełna treść rozmowy na Boxing.pl >>
> Add a comment>
Grupa Fight Events rozpoczęła wstępne rozmowy na temat organizacji walki pomiędzy byłym mistrzem Europy i pretendentem do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Albertem Sosnowskim (49-8-2, 30 KO) i Marcinem Najmanem (15-4, 11 KO). Informację potwierdził Marcin Piwek, właściciel grupy.
- Odbyliśmy już pierwsze wstępne rozmowy z Marcinem, teraz będziemy rozmawiać z Albertem, choć już wcześniej wspominałem mu o takim pomyśle i był zainteresowany. Panowie mają sobie coś do wyjaśnienia, kiedyś o mały włos nie doszło między nimi do bójki w studiu telewizyjnym. To na pewno nie byłaby nudna walka - powiedział Piwek.
Do pojedynku Sosnowskiego z Najmanem miałoby dojść w październiku przyszłego roku. Wcześniej zawodnik z Częstochowy stoczy jeszcze jedną walkę w formule K-1.
> Add a comment>
Jutro na gali Polsat Boxing Night w Gdańsku Albert Sosnowski (49-7-2, 30 KO) zmierzy się w walce o mistrzostwo Polski wagi ciężkiej z Andrzejem Wawrzykiem (32-1, 18 KO). Były czempion Starego Kontynentu jest dobrej myśli przed zbliżającym się starciem i liczy na pięćdziesiąte zawodowe zwycięstwo.
Kup bilet na walkę Krzysztof Głowacki - Oleksandr Usyk >>
Jak zamówić galę Polsat Boxing Night w PPV >>
>
Niepokonany na zawodowych ringach Michał Cieślak, mocno bijący Siergiej Werwejko i dwumetrowy Krzysztof Kosela pomagają Albertowi Sosnowskiemu (49-7-2, 30 KO) przygotować się do walki o mistrzostwo Polski wagi ciężkiej z Andrzejem Wawrzykiem (32-1, 18 KO). Pojedynek odbędzie się 17 września na gali Polsat Boxing Night w Gdańsku.
- Jestem zadowolony z przygotowań Alberta, w dniu walki do ringu wyjdzie prawdziwy wojownik, on ma taki charakter i choć może nie jest faworytem tej potyczki, na pewno da z siebie wszystko i postaramy się zaskoczyć Andrzeja - mówi trener "Dragona" Jarosław Soroko.
Ostro przed zbliżającym się starciem ćwiczy także Wawrzyk, który przebywa obecnie na zgrupowaniu w Wałczu. Podopieczny Fiodora Łapina sparuje m.in. z niedawnym pogromcą Sosnowskiego Marcinem Rekowskim.
Głównym wydarzeniem wrześniowej gali w Gdańsku będzie walka o tytuł czempiona WBO kategorii junior ciężkiej pomiędzy Krzysztofem Głowackim (26-0, 16 KO) i złotym medalistą olimpijskim Oleksandrem Usykiem (9-0, 9 KO).
Kup bilet na walkę Krzysztof Głowacki - Oleksandr Usyk >>
Jak zamówić galę Polsat Boxing Night w PPV >>
>
17 września na gali "Głowacki - Usyk" w Gdańsku Albert Sosnowski (49-7-2, 30 KO) zmierzy się w pojedynku o mistrzostwo Polski wagi ciężkiej z Andrzejem Wawrzykiem (32-1, 18 KO). - Zawsze walczyłem do końca. Wiem, że Andrzej jest groźny, że bije mocni, ale nie przejmuję się. Ja też mam swoje atuty, nie róbmy z Andrzeja Witalija Kliczki. Jest do pokonania, można z nim wygrać - mówi były mistrz Europy i pretendent do pasa WBC w wywiadzie dla ringpolska.pl.
Zbliża się walka z Andrzejem Wawrzykiem, jak przebiegają przygotowania?
Albert Sosnowski: Przede wszystkim cieszę się ze współpracy z trenerem Soroko. Poznaliśmy się przed galą w Żyrardowie. Trener wówczas dostrzegł moje błędy, teraz znów połączyliśmy siły i ciężko trenujemy. Jest taktyka na Andrzeja, fajnie się dogadujemy, mamy wspólny pomysł na to, co może być skuteczne w walce z Andrzejem.
Czyli koncepcja na pokonanie Wawrzyka już jest…
Na pewno, wiadomo, że rozmawiamy na ten temat, analizujemy walki Andrzeja i staramy się rozpracować jego sposób walki. Tak jak wspominałem wcześniej, uważam Andrzeja za najlepszego polskiego ciężkiego, ale skupiam się przede wszystkim na sobie. Wiadomo, że Andrzej jest szybki, lotny na nogach, przytył i mocno bije, a nie stracił szybkości. Jest bardzo groźnym przeciwnikiem. Nikt nie lubi przegrywać, ja też zawsze do ringu wchodzę po zwycięstwo. Wiem, że przede mną ciężka walka, ale będę przygotowany na to, by pokusić się o wygraną.
Gdzie widzisz swoje atuty w tej walce?
Mój atut to przede wszystkim doświadczenie. Walczyłem na wielu ringach, natomiast wszystkie pozostałe atuty Andrzej w tym wieku ma zdecydowanie wyżej ode mnie. Doświadczenie, pewna taktyka na walkę, skupienie się na obronie i łut szczęścia pozwolą mi tę walkę wygrać. Wierzę, że 17 września będę w dobrej dyspozycji psychofizycznej, wyjdę do ringu i powalczę o zwycięstwo.
Panuje opinia, że Andrzej nie ma najmocniejszej szczęki. Widzisz tu swoją szansę?
Ja raczej nigdy nie miałem takiego pojedynczego mocnego kończącego ciosu. Jeśli uda mi się trafić Andrzeja i zobaczę, że jest trafiony, na pewno będę chciał pójść z kontynuacją akcji, ale nastawiam się tu na innego rodzaju triki, nie chcę tu się na ten temat rozwodzić… Wiadomo, że w wadze ciężkiej jeden cios może powalić, ale ja na to nie liczę, wiem, że trzeba będzie wypracować akcje, a przede wszystkim skupiam się na obronie.
Z perspektywy tych kilku tygodni przepracowanych na sali uważasz decyzję o tej walce i powrocie na ring za słuszną czy masz czasem myśli w rodzaju "w co ja się znowu pakuję!"?
Nie jestem pierwszym i ostatnim bokserem, który kończy karierę i zaraz potem wraca, a po mnie będą jeszcze inni. Pojawiła się po prostu oferta, ja nadal byłem na sali treningowej, uznałem, że warunki finansowe są ciekawe i dlatego postanowiłem zaboksować. Ale nie da się ukryć, że od początku zakładałem, że to będzie trudna przeprawa i decyzję przeanalizowałem z trenerem. Postanowiłem, że dam z siebie wszystko i powalczę. Czy to była słuszna decyzja, okaże się po walce.
Ale teraz trenując czujesz jeszcze głód boksu czy też miewasz chwile zwątpienia?
Są we mnie i takie myśli i takie. Są dni, gdy czuję dobrą energię, radość, jest we mnie gotowość bojowa, ale są i takie, gdy coś mi nie wychodzi na treningu i wtedy przychodzą chwile zastanowienia. Ale to jest taka karuzela emocji, którą ma większość pięściarzy. Ważne jest, żeby wyzwolić w sobie pozytywną energię i z nią wyjść do ringu. Podjąłem decyzję o walce z Andrzejem i ją podtrzymuję. Zawsze walczyłem do końca. Wiem, że Andrzej jest groźny, że bije mocni, ale nie przejmuję się. Ja też mam swoje atuty, nie róbmy z Andrzeja Witalija Kliczki. Jest do pokonania, można z nim wygrać.
Jak wspominasz wspólne treningi z Andrzejem u Fiodora Łapina? Kto mógł z nich wyciągnąć więcej pod kątem zbliżającej się walki?
Według mnie zdecydowanie większą wiedzę wynieśli Andrzej i trener Łapin. Kilka razy sparowaliśmy i Andrzej bardzo mi nie leżał, niewygodnie mi się sparowało. Jednak to było dość dawno i byłem wówczas innym zawodnikiem, wnosiłem na salę inne rzeczy, inaczej podchodziłem do innych spraw i trener Łapin inaczej do mnie podchodził. Oczywiście szkolił mnie, doskonalił swój boks, ale bardziej zajmował się zawodnikami ze swojej grupy. Fiodor Łapin to bez wątpienia mocny punkt w obozie Andrzeja, jest świetny pod względem taktyki i techniki, to dla mnie autorytet trenerski, ale to będzie walka o jeden dzień. Waga ciężka ma to do siebie, że tu jeden cios może zniszczyć całą taktykę i odmienić losy pojedynku. Ja się nastawiam na trudną walki i realizację swoich założeń, wyjdę do ringu z otwartym umysłem, bez presji i będę chciał dobrze zaboksować.
Trener Łapin twierdzi, że ty już nie powinieneś boksować...
Każdy ma prawo do własnego zdania, może trener Łapin uznał, że dobrze się realizuję w komentowaniu czy innych sprawach i boks nie jest mi już do niczego potrzebny. Wiadomo, ja już wielkiej kariery nie zrobię, ale swoje zrobiłem dla polskiego pięściarstwa. Może trener uważa, że nie jest mi potrzebna walka z Andrzejem, który jest w szczycie formy, jest szykowany na wielki pojedynek i wszyscy w jego grupie wierzą, że taki pojedynek otrzyma. Ale ja żyję swoim życiem, mam swoje sprawy, problemy, swoje radości i zdecydowałem się walczyć.
Słowa trenera Łapina są dla ciebie dodatkową motywacją? Chcesz mu udowodnić, że jest w błędzie? Jemu czy Mateuszowi Borkowi…
Nie, to nie jest sprawa osobista. Moje zachowanie wobec Mateusza Borka na konferencji prasowej nie było do końca przemyślane, wyszło jakoś tak naturalnie. Faktycznie gala w Żyrardowie miała być galą pożegnalną i mógł się nasunąć wniosek, że kończę po niej karierę. Nie chciałem być w żadnym wypadku złośliwy w stosunku do Mateusza… Tak jak mówiłem, nie jestem pierwszym i ostatnim pięściarzem, który kończy karierę i wraca na ring. Rynek polski jest mały.
W przeszłości już miałeś walczyć z Andrzejem Wawrzykiem, jednak miał on wypadek samochodowy i pojedynek odwołano. Sądzisz, że teraz masz mniejsze czy większe szanse na wygraną, niż miałeś wówczas?
Nie rozpatruję tego w ten sposób, ale teraz jestem w sytuacji, w której nie czuję presji. Zdaję sobie sprawę, że Andrzej jest zdecydowanym faworytem. Ja myślę pozytywnie i podchodzę do tej walki bez ciśnienia, natomiast Andrzej być może podchodzi do mnie trochę lekceważąco i uważa, że to będzie łatwa robota. Tym lepiej dla mnie!
Andrzej faktycznie może podchodzić do walki lekko, ale trudno sobie wyobrazić odpuszczającego treningi Fiodora Łapina…
Zgadza się, ale ja nie twierdzę, że Andrzej nie będzie dobrze przygotowany. Trener Łapin od lat pracuje z Andrzejem nad pewnymi elementami technicznymi, jak dokręcanie ciosów czy bicie prawej ręki z góry, ponowienie ataku na wątrobę, więc pewne rzeczy ma szlifowane niemal do perfekcji. Taryfy ulgowej na treningach na pewno nie ma, ale walka rozgrywa się też w sferze psychicznej i tutaj różnie to bywa. Ja na pewno w walce będę szukał jakiegoś mocnego uderzenia, jakiegoś otwarcia, żeby Andrzej zaczął walczyć po mojej myśli.
Ostatnio pojawiła się informacja o możliwym powrocie na ring Tomasza Adamka. Nie jesteś sam…
No właśnie. Tomek chyba uznał, że jest jeszcze dość dobry i popularny, a nie potrafi się jeszcze całkiem odnaleźć w rzeczywistości bez sportu. Być może poczuł znów głód boksu i wraca, bo wie, że jego walka się sprzeda, ludzie będą go oglądać, może się jeszcze pokusi o jakieś zwycięstwo. A to wiadomo oznacza dodatkowe pieniądze, a na pieniądze nikt się nie obraża. Ja się decyzji Tomka wcale nie dziwię, bo jest popularny i jeszcze może się do niego ustawić cała kolejka bokserów, którzy będą chcieli się wybić na jego nazwisku.
Naprawdę tak ciężko jest się rozstać z ringiem? Na pewno lepiej rozumiesz Tomka niż większość kibiców…
Każdy pięściarz jest inny, to jest jednak sport indywidualny. Jeden chce zejść ze sceny, bo jest zadowolony z tego, co zrobił, drugi cały czas szuka wyzwań, trzeci ma inne problemy, które skłaniają go do powrotu na ring, także ciężko tu generalizować. Ale zakładam, że Tomek uznał, iż jest jeszcze coś do zrobienia, propozycję będą, fizycznie czuje się dobrze, więc czemu ma kończyć…
A ty w przypadku porażki z Wawrzykiem definitywnie zakończysz karierę?
Zobaczymy po walce. W Żyrardowie zbyt pochopnie się wypowiedziałem i potem był kłopot. Zobaczymy, jak wyjdzie walka, jaki będzie jej rezultat, jaki przebieg. Usiądę i wszystko przemyślę, teraz nie chcę składać żadnych deklaracji.
Na sportową emeryturę wysyła cię też wielu kibiców. Zwracasz uwagę na ich głosy?
Na pewno jest lepiej jest czytać na swój temat miłe komentarze niż jakieś "hejty", ale wiem, że wszystkim nie dogodzę. Wiadomo, jedni mnie nie lubią, inni się o mnie martwią - proszę się nie martwić! Ja staram się jak najmniej zwracać uwagi na komentarze, skupiam się na swojej pracy, bo nikt za mnie do ringu nie wyjdzie.
Kup bilet na walkę Krzysztof Głowacki - Oleksandr Usyk >>
Jak zamówić galę Polsat Boxing Night w PPV >>
>
Albert Sosnowski (49-7-2, 30 KO) nie będzie faworytem w walce o mistrzostwo Polski wagi ciężkiej z Andrzejem Wawrzykiem (32-1, 18 KO). Trener byłego czempiona Starego Kontynentu Jarosław Soroko jest jednak dobrej myśli i przekonuje, że jego podopieczny 17 września w hali ERGO ARENA wyjdzie po wygraną.
- Wawrzyk bez wątpienia ma swoje atuty, jest większy od Alberta, młodszy, ale my mamy swój sposób. - mówi Soroko. - Zobaczymy, czy uda się go wcielić w życie, ale tu już wszystko zależało będzie od Alberta.
- To jest waga ciężka i tu nawet przypadkowy cios może odwrócić losy walki - twierdzi szkoleniowiec Sosnowskiego i dodaje: - Ja wierzę w zwycięstwo. Po to trenujemy, by wygrać. Mamy pomysł, by zaskoczyć Wawrzyka niebezpiecznymi akcjami!
Pojedynek Alberta Sosnowskiego z Andrzejem Wawrzykiem będzie jedną z atrakcji gali Polsat Boxing Night, na której Krzysztof Głowacki stanie do obrony tytułu mistrza świata WBO kategorii junior ciężkiej, krzyżując rękawice z Oleksandrem Usykiem (9-0, 9 KO).
Zobacz na żywo walkę Głowacki - Usyk o pas WBO >>
> Add a comment>
- Jeżeli 17 września na gali Polsat Boxing Night wygram walkę z Andrzejem Wawrzykiem, to na pewno będę gotowy podjąć rękawicę i stoczyć w 2017 roku pojedynek z Tomaszem Adamkiem - zapewnia w rozmowie z WP SportoweFakty Albert Sosnowski.
17 września na gali Polsat Boxing Night zmierzy się pan z Andrzejem Wawrzykiem. Co może dać panu ta walka?
Albert Sosnowski: Teoretycznie nic. A w praktyce? Rynek bokserski w Polsce jest mały. Wiadomo, że większej kariery już nie zrobię. Ciągle jednak jestem aktywny i dalej chcę się sprawdzać. Zaproponowano mi dobre warunki finansowe i m.in. to skłoniło mnie do podjęcia ryzyka i walki z Andrzejem.
Propozycję stoczenia tej walki przyjął pan bez wahania?
Prowadziliśmy negocjacje z Andrzejem Wasilewskim i dopiero na trzecim spotkaniu doszliśmy do porozumienia.
Prywatnie od lat jesteście kolegami?
Szanuję Wawrzyka jako człowieka i jako pięściarza. Zawsze, jak się spotkamy, to chwilę ze sobą porozmawiamy. Znamy się, kolegujemy i wysyłamy sobie życzenia SMS-em, ale jakiejś wielkiej przyjaźni między nami nie ma.
Jak przebiegają przygotowania do walki z trenerem Jarosławem Soroko?
Bardzo dobrze. Udało mi się skompletować naprawdę fajny team. Oprócz Jarosława Soroko mam tu też na myśli trenerów od przygotowania fizycznego. Powiem szczerze, że odkrywam nowe płaszczyzny treningu. Takie, jakich nie poznałem nigdy wcześniej. Okazało się, że jest dużo obszarów, które przez lata powinienem był wzmacniać, a mój boks wyglądałby dużo lepiej. W drużynie jest luz i pozytywne nastawienie. Ludzie wokół wierzą we mnie i w mój sukces. To dla mnie najważniejsze. Mam spokój i nie czuję ciśnienia na wynik. Wyjdę do walki skoncentrowany, ale bez żadnej presji.
Pełna treść artykułu na Sportowefakty.wp.pl >>
Zobacz na żywo walkę Sosnowski - Wawrzyk i Głowacki - Usyk o pas WBO >>
> Add a comment>