Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


W walce wieczoru gali "Tymex Boxing Night" w Pionkach Michał Żeromiński (6-1, 1 KO) pokonał na punkty Andrieja Hramykę (10-10-3, 9 KO), udanie powracając na ring po październikowej porażce z Rafałem Jackiewiczem.

W innych pojedynkach rozegranych w Pionkach: Nikodem Jeżewski (5-0-1, 4 KO) zremisował z Andrzejem Witkowskim (9-9-1, 4 KO), Ewa Brodnicka (3-0, 1 KO) zastopowała w pierwszej rundzie Pavlę Votavovą (0-7, 0 KO), Tomasz Duszak (3-0-1, 2 KO) zwyciężył przez TKO w piątej rundzie Artsioma Czarniakiewicza (1-2, 1 KO), a Michał Gerlecki (3-0, 1 KO) wypunktował Michała Szebestika (1-6-1).

Add a comment

Podczas sobotniej gali w Pionkach, Michał Żeromiński (5-1, 1 KO) skrzyżuje rękawice z Białorusinem – Andriejem Hamyką (10-9-3, 9 KO). Popularny "Żeroma", który niedawno został dumnym ojcem, przekonuje, iż od październikowego boju z Rafałem Jackiewiczem wzmocnił się fizycznie.

Kamil Kierzkowski: Na wstępie – gratuluję syna! Jak ringowy "Żeroma" radzi sobie w starciu z nowymi, ojcowskimi obowiązkami?
Dziękuję. Jakoś daję sobie radę z karmieniem… gorzej jest już jednak z przewijaniem. Nie ukrywam, że moja żona Ania wyręcza mnie w większości obowiązków związanych z dzieckiem. Radzi sobie naprawdę świetnie.

- Podejrzewam, że trudno Ci się od niego oderwać. Nowa rola nie wpływa na koncentrację podczas treningów i motywację do spędzania kolejnych godzin na sali?
Jest ciężko, to fakt. Mogę patrzeć się na niego godzinami z dumą, że jestem ojcem. Prawdopodobnie w jakimś stopniu odbije się to na mojej dyspozycji w ringu, bo na treningi rzeczywiście nie zostaje zbyt wiele czasu.

- Myślisz, że syn będzie oglądał Ciebie między linami, trzymał kciuki? To w końcu pierwsza zawodowa walka ojca, którą będzie mógł obejrzeć.
Tej walki jeszcze nie obejrzy, bo jest na to zbyt mały. Ale za rok, dwa – zobaczymy.

- W takim razie – jakiego "Żeromę" zobaczymy w sobotę w Pionkach? Czym będzie różnił się od tego walczącego jeszcze niedawno z Rafałem Jackiewiczem?
Na pewno nabrałem od tego czasu siły. Szczególna w tym zasługa Kuby Janika, mojego trenera od przygotowania siłowego. Wymyślał takie treningi i narzucał takie obciążenia, że nieraz było naprawdę ciężko to wytrzymać. Czuję jednak efekty i jestem mu za to bardzo wdzięczny.

- Zawalczysz niedługo z Andriejem Hramyką. Trudno powiedzieć, by Białorusin w ostatnich pojedynkach miał dobrą passę…. Czego spodziewasz się po swoim rywalu?
Rywali nie powinno oceniać się po ich bilansie. Niejeden już się na tym zdążył przejechać. Oglądałem jego walki i wiem na co go stać. Muszę narzucić swój styl i po prostu go ograć.

- Gdy rozmawialiśmy kiedyś o pięściarzach, z którymi chciałbyś się zmierzyć – wskazałeś m.in. Rafała Jackiewicza. Życzenie spełniło się już w październiku. Jest ktoś obecnie, z kim najchętniej widziałbyś się w ringu?
Z Mannym Pacquiao!(śmiech). A tak poważnie – to bez większych zmian w tej kwestii. W tej chwili zbyt dużo dzieje się w moim życiu, bym mógł wybiegać na tyle w przód. Muszę sobie wszystko poukładać, bo w tym momencie nie jestem w stanie przygotować się do jakiejś prawdziwie poważnej walki.

- Na koniec: czego można życzyć Ci jako ojcu, a czego życzyć Ci jako pięściarzowi na kilka dni przed walką?
Jako ojcu – przespanych nocy. Jako pięściarzowi – przede wszystkim zdrowia.

- Tego więc życzę w imieniu całej redakcji. Powodzenia w Pionkach!
Dziękuję. Zrobię co tylko będę mógł,  by nie zawieść oczekiwań kibiców. Dam z siebie wszystko. Pozdrawiam czytelników RingPolska.

Add a comment

- W żaden sposób nie jestem zainteresowany kontrolowaniem PZB. Gdybym był, to bym już pewnie dawno to robił, jest to bardzo proste. Ja dzisiejszego PZB się po prostu wstydzę - napisał w komentarzu do dziś opublikowanego na portalu bokser.org tekstu autorstwa Łukasza Furmana Andrzej Wasilewski. Cała wypowiedź współwłaściciela grupy KnockOut Promotions poniżej...

"Pan Furman, jak to ma bardzo często w zwyczaju, kolejny raz mnie dziś zaczepił, kolejny raz ukazał moją osobę w niekorzystny świetle, kolejny raz oszkalował. Popełnił małe wypracowanko na poziomie końcowych klas szkoły podstawowej (bo przecież artykułem dziennikarskim ciężko ten zlepek zdań nazwać), zarzucając mi, że krytykuję to, co się stało w PZB, z zamiarem osiągnięcia własnej korzyści. Kompletna bzdura, kompletne kłamstwo Panie Furman. Jest Pan kompletnie nieuczciwy w swoim wypracowanku...

Wyjaśniam zatem Panu Furmanowi, że - po pierwsze - w żaden sposób nie jestem zainteresowany kontrolowaniem PZB. Gdybym był, to bym już pewnie dawno to robił, bo wierz mi, panie Furman, jest to bardzo proste. Ja dzisiejszego PZB się po prostu wstydzę. Tak jak nigdy nie chciałem kontrolować portalu, który Pan reprezentuje - to pan chciał kontrolować nas. Mam na e-mailu wzór umowy o patronacie medialnym, jaką Pan rozsyłał do promotorów, oczywiście umowy na wyłączność, bo w tym czasie otworzył się portal konkurencyjny do pańskiego - boxingnews.pl. Pamiętam doskonale, nie będzie podpisanej umowy - nie będzie informacji o naszej grupie. I dlatego właśnie powstał portal ringpolska.pl; portal zdecydowanie dużo bardziej rzetelny niż bokser.org, nienapuszczający jednych ludzi na drugich, nie nawołujący do internetowej nienawiści do nikogo...

Nigdy też nie zrobiłem wielu rzeczy, które Pan czy niektórzy Pana koledzy mi przypisują. Już raz wysłałem dokumenty do sądu przeciwko Panu o zniesławienie za obrzydliwy artykuł o mnie - twierdził Pan wówczas, że to rzekomo ja spowodowałem ograbienie Pawła Głażewskiego ze zwycięstwa z Royem Jonesem Juniorem. Dokumenty wycofałem. Dlaczego? Prosiły mnie o to osoby, które wtedy współpracowały z Panem, osoby, które ja bardzo ceniłem... po prostu było mi ich żal. Osoby te zresztą już odeszły z Pana portalu...

Jestem prywatnym biznesmenem, inwestuję w boks pieniądze na własne ryzyko, a struktury PZB to dzisiaj niestety relikt przeszłości. Dopóki statut związku nie zostanie zmodyfikowany, a o wyborze prezesa nie będą decydowały kompetencje kandydatów, a poparcie "kolegów" z terenu, nie jestem zainteresowany uczestnictwem w tym przedsięwzięciu, choć wielokrotnie proponowano mi już kandydowanie na szefa PZB.

Jeśli bokser.org nadal zamierza udawać, że wszystko w PZB jest w porządku, a polski boks amatorski "podnosi się z kolan", to sprawa bokser.org, po prostu ten portal po raz setny mija się całkowicie z prawdą. Nic się nie podnosi, nic się nie poprawia, jest coraz gorzej! A mnie jest po prostu wstyd za dzisiejsze PZB. Od dziecka bywałem w różnych biurach PZB, przez 25 lat widziałem porządek i poważną pracę. To co się teraz dzieje, to jest dno dna.
 
Wbrew nieprawdom pisanym przez Pana Furmana, podczas ostatnich wyborów w PZB, będąc zaproszonym gościem, lobbowałem w decydującym momencie za panem Górskim. I dlatego teraz, czuję, że mam legitymację, jako człowiek nie do końca w polskim boksie anonimowy, powiedzieć: "Zbyszku, prezesie, niestety kompletnie zawiodłeś środowisko, może to był wypadek, a może nie... Po tym strasznym wydarzeniu cały Zarząd powinien poddać się do dymisji.

A Pan, Panie Furman, przestań pisać ciągle jakieś paszkwile na moją osobę, a potem narzekać w płaczliwym tonie, że nasza prywatna firma nie chce z Wami współpracować. Nie chce i nie musi. To Pan ma z nami problem, to pan przez lata nas skłócał z Andrzejem Gmitrukiem, Tomkiem Adamkiem, Grzesiem Proksą i wieloma innymi. Przestań Pan ciągle dzielić środowisko. Dzielić - to żadna sztuka, sztuką jest łączyć i coś pozytywnego budować..."

Add a comment

Nigdy nie spodziewałem się, że nadejdzie moment, w którym będę w opozycji do wypowiedzi/tekstów jednego z uznanych pięściarzy, jakim jest pan Dariusz Michalczewski. Ale czy są to słowa samego Michalczewskiego?..a może człowieka, który pisze jego tendencyjne blogi, a sam mistrz "podbija" od niechcenia podsuwane mu teksty? To nic złego posiadać edytora swojego bloga, praktykuje to wiele sławnych osób, które po prostu nie mają czasu na pisanie. Jednak są pewne granice dobrego smaku. Myślę, że pan Darek ostatnio znacznie je przekroczył i  obraża krajowe środowisko pięściarskie. Chciałbym przytoczyć kilka cytatów z najnowszego wpisu Dariusza Michalczewskiego i odnieść się do nich...

"Jak słyszę komentarze sprawozdawców zachwycających się pięknym prawym krzyżowym, zastanawiam się, co oni gadają - toż to leci zwykły cep!" - Jeżeli mamy na myśli "cepy" tego samego człowieka, to ktoś tu się myli. Ja mam na myśli "cepy" pięściarza, który przewrócił samego Lenoxa Lewisa i w dodatku uniemożliwił mu wstanie z maty ringu. Mowa oczywiście o Olivierze McCallu, czyli o człowieku, który boksował z ludźmi takiego ringowego formatu, obok których nawet pan nie stał.

"A ten Rekowski? Bokser z przyszłością? Przecież on ma 36 lat! Jest średniej klasy… bramkarzem na dyskotece w Trójmieście. I z takich ludzi robi się bohaterów. Przecież on nawet nie miałby wejścia do sali treningowej Universum, gdy ja tam boksowałem. A tacy "mistrzowie" jak Zimnoch czy Szpilka to mogliby co najwyżej posiedzieć na trybunach jako kibice!!!" - Kto pisze/mówi, że Marcin Rekowski jest pięściarzem z przyszłością?…no właśnie. Co ma dyskoteka do ringu? Rekowski to prawdziwy pięściarz z krwi i kości, bo jak możemy nazwać człowieka, który oddaje się temu co robi, nie oszukuje trenera, kibiców i przede wszystkim siebie? Na miano PIĘŚCIARZA zasługuje każdy zawodnik, który posiada minimum umiejętności i charakter oraz oddaje się treningowi. Definicja tego słowa nie jest zarezerwowana tylko dla mistrzów. "Rex" jest prawdziwym pięściarzem o określonym mniejszym lub większym potencjale. Teraz odnośnie sali treningowej nieistniejącej już  grupy Universum... Bardzo dziwne zasady panowały w Hamburgu,  np. w USA można w większości sal trenować obok wielkich pięściarzy i mam tu na myśli ludzi trenujących boks rekreacyjnie. Oczywiście są pewne etapy przygotowań do walk, które wymagają dyskrecji np. sesje sparingowe. Dlaczego dostaje się Zimnochowi? Przecież to niezły, dobrze ułożony pięściarz, który w  skali starego kontynentu jest bardzo solidny. Szpilka w dalszym ciągu jest zawodnikiem, który jest wart inwestowania. Porażka z mocnym atletą jakim jest Brayant Jennings  nie ma prawa spowodować sportowej degradacji "Szpili". Rzekłbym, że po tej porażce Artur nie cofnął się, lecz stanął w miejscu. Takimi tekstami obraża Pan wielu ludzi. Wspomnę tylko, że pana serdecznym przyjacielem jest Dariusz Snarski, w którego imprezy angażował się pan osobiście... więc?

"Gdy widzę te gale pokazywane przez Polsat, to wstydzę się, że boksowałem. Dziwię się tej stacji, że pokazuje pięściarstwo na tak nędznym poziomie." - Panie Dariuszu, wstydzić się pan nie musi, chyba, że pierwszej walki z Graciano Rocchiganim. Wszyscy wiemy o czym piszę, do momentu przerwania walki było "do jednej bramki" - wiadomo dla kogo. A kto to był Kay-Day-King, Alejandro Lakatos, Darren Zenner i kilku innych?

"Gala w Opolu to nawet nie był nędzny kabaret, to było bokserskie Bollywood. Jestem przekonany, że prezes Solorz tego nie ogląda, bo gdyby widział, co jest pokazywane w jego telewizji, nie zgodziłby się na coś takiego." - Polsat to nie RTL, HBO czy Showtime, więc nie oczekujmy cudów jeżeli chodzi o budżety gal, większość środków promotorzy zdobywają sami. O czym my w ogóle piszemy?

Dziwię się  twierdzeniom Dariusza Michalczewskiego. Sprawia wrażenie człowieka, które nie żyje w rzeczywistym świecie bokserskim. W dalszym ciągu zapomina, że pięściarze boksujący nad Wisłą nie mają za sobą stacji, która ingeruje w dobór przeciwników do walk wieczoru i co za tym idzie ustala wysoki budżet, który może pokryć angaż dobrego pięściarza z zachodu czy wschodu.

http://www.youtube.com/watch?v=W9_Dxs51QvI

Add a comment

Andriej Hramyka (10-9-3, 9 KO) będzie rywalem Michała Żeromińskiego (5-1, 1 KO) w walce wieczoru gali "Tymex Boxing Night" 8 lutego w Pionkach. Bokser z Białorusi boksował już w przeszłości z Polakami, ulegając Michałowi Chudeckiemu, Arielowi Kransopolskiemu, Sasunowi Karapetyanowi i Krzysztofowi Rogowskiemu.

Dla Michała Żeromińskiego lutowy występ będzie powrotem na ring po pierwszej porażce w karierze, poniesionej w październiku w boju z Rafałem Jackiewiczem.

Add a comment

Niezwykle trudny test czeka na gali "Wojak Boxing Night" w Opolu boksującego w kategorii ciężkiej Władimira Letra (1-1, 1 KO). Reprezentujący stajnię Boxing Production były mistrz Polski wag półciężkiej i ciężkiej zmierzy się z niepokonanym na zawodowych ringach Agitem Kabayelem (8-0, 6 KO), który przez ostatnie tygodnie sparował w Warszawie z Arturem Szpilką, Marcinem Rekowskim i Andrzejem Wawrzykiem, a niebawem wybiera się na wspólne zgrupowanie z Odlanierem Solisem.

- Władimir niefortunnie rozpoczął zawodową karierę, ale ostatnim efektownym zwycięstwem w Wałczu na pewno wymazał z  pamięci kibiców wcześniejszą wpadkę w Białymstoku - mówi promujący Letra Dariusz Snarski. - Zdaję sobie sprawę, że Kabayel to wymagający przeciwnik, ale z drugiej strony wiem, na co stać mojego zawodnika. Władimir ma za sobą sesje sparingowe w Finlandii, będzie w formie.

Głównym wydarzeniem gali w Opolu będzie pojedynek w królewskiej dywizji - pomiędzy Marcinem Rekowskim (12-0, 10 KO) i Oliverem McCallem (56-13, 37 KO). W innym ciekawym boju w najwyższej klasie wagowej spotkają się Andrzej Wawrzyk (27-1, 13 KO) i Danny Williams (45-20, 34 KO)

Kup bilet na galę w Opolu na ebilet.pl lub eventim.pl!

http://www.youtube.com/watch?v=3UqLVHvZm3U

Add a comment

Dariusz Snarski, olimpijczyk, były pięściarz zawodowy, a obecnie promotor i trener będzie dzisiaj gościem programu "As Wywiadu". Emisja pełnego odcinka o godz. 20.00 w telewizji Sportklub.

http://www.youtube.com/watch?v=VT3MbL_pUcE

Add a comment

Michał Żeromiński

Już 8 lutego w Pionkach odbędzie się kolejna gala boksu zawodowego organizowana przez Tymex Boxing Promotion. W walce wieczoru zaboksuje radomianin Michał Żeromiński (5-1, 1KO), który wraca na ring po niezwykle ciężkim pojedynku z Rafałem Jackiewiczem.

Ponadto wystąpią dwaj niezwykle utalentowani zawodnicy Grupy Tymex Boxing Promotion, zbierający pochwały od najbardziej uznanych specjalistów boksu zawodowego: Nikodem Jeżewski (5-0, 4 KO) oraz Michał Gerlecki (2-0, 1 KO)) oraz Robert "Arab" Parzęczewski (1-0, 0 KO). Swoją kolejną walkę stoczy też wicemistrzyni świata w kicboxingu Ewa Brodnicka (2-0, 0 KO).

Oprócz walk bokserskich stoczone zostaną 2 pojedynki w formule MMA, gdzie w jednej z nich w wadze ciężkiej wystąpi Mateusz Gola - mieszkaniec Pionek. Organizatorzy imprezy zapowiadają, że karta walk zostanie jeszcze wzbogacona.

Bilety na galę nabyć można w oddziałach firmy Tymex: Pionki, ul. Aleje lipowe 14; Radom, ul. Chorzowska 12; Kozienice, ul. Nowy Świat 2a. Rezerwacje: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..

http://www.youtube.com/watch?v=SD3sf6_2JcM#t=63

Add a comment

Zapraszamy do lektury wywiadu z Tomaszem Skarżyńskim - czołowym polskim cutmanem, współpracującym z wieloma pięściarzami i zawodnikami MMA.

- Jak trafił pan do boksu?
Tomasz Skarżyński: Witam. Do boksu trafiłem po części dzięki mojej znajomości z jedynym mistrzem świata w boksie amatorskim Henrykiem Średnckim. Jeździłem z nim na różne gale boksu zawodowego oraz turnieje amatorskie, gdzie pomagałam mu przy zawodnikach. Potem Krzysztof Szot został zawodowym pięściarzem i wraz z Średnckim sekundowaliśmy mu w walkach i tak zostałem cutmanem.

- Czy może się Pan pochwalić w narożnikach których zawodników pełnił Pan rolę cutmana?
Towarzyszyłem wielu zawodnikom w bojach jako cutman. Trudno wymienić wszystkich, ale  z takich znanych to: Andrzej Gołota w walce z Saletą, Piotr Wilczewski, Mariusz Cendrowski, Paweł Glażewski, Kamil Szeremeta, Krzysztof Cieślak, Andrzej Sołdra Krzysztof Szot, Krzysztof Zimnoch oraz wielu wielu innych.

- Jak wygląda praca cutmana poza zajmowaniem się rozcięciami i siniakami na twarzy zawodnika?
Praca ta polega na zajmowaniu się wszelkiego rodzaju urazach nabytych podczas walki, ale również trzeba przygotować  zawodnika przed pojedynkiem tzn. zabandażować dłonie.

- Czy zajmuję się Pan czym innym poza rolą cutmana?
Prywatnie pracuję w firmie Carbo-Stal która zajmuje się wyburzeniami, rozbiórkami różnego typu obiektów i budowli itp.

- Ulubieni bokserzy?
Mike Tyson.

- Jaka była najgorsza kontuzja z jaką Pan spotkał się jako cutman?
Najgorsze kontuzje to wszelkiego rodzaju rozcięcia głowy, łuku brwiowego oraz policzków. Każda kontuzja jest groźna, ponieważ jeżeli cutman tego nie opanuje, to sędzia przerwie po konsultacji z lekarzem walkę i nawet wygraną walkę można przegrać z kontuzją. A tak ogólnie, to nie było w mojej karierze jakiś masakrycznie ciężkich przypadków, bo i tak od takich jest już wtedy lekarz zawodów, a nie cutman.

- Czym zajmuję się Pan w wolnym czasie?
W czasie wolnym poza boksem  mam jak normalny człowiek rodzinę i jej poświęcam mój wolny czas, którego nie ma za dużo.

- Jak oceniłby Pan pozycję polskiego boksu na tle innych krajów?
Pozycja polskiego boksu amatorskiego jest dramatyczna. Zajmują się nim ludzie, którzy tylko patrzą na stanowiska w PZB(Polski Związek Bokserski) ,a nie skupiają się na zawodnikach, szkoleniach itd. Wszyscy narzekają na PZPN, a nikt nie przygląda się PZB, a tam jest jeszcze gorzej. Natomiast boks zawodowy ma się trochę lepiej. Mieliśmy mistrzów Świata i Europy. Mamy też obecnego mistrza WBC- Krzysztofa Włodarczyka, ale w boksie zawodowym wszystko zależy od pieniędzy, a tych w polskim boksie zawodowym po prostu nie ma za dużo. Ludzie narzekają na rywali naszych zawodników, ale to wszystko zależy od budżetu gali, a z tym to już nie zawsze jest wesoło. Powiedzmy sobie szczerze: telewizja Polsat to nie HBO.

- Co sądzi Pan o pojedynkach polsko-polskich?
Pojedynki polsko-polskie są dobre. Po pierwsze, bo ludzie chcą je oglądać, a po drugie pokazują kto jest wart uwagi w danej wadze, a kto powinien nad sobą mocno popracować albo wręcz poszukać innego zajęcia.

- Co robi Pan w wolnym czasie? Ma Pan jakieś pasje i hobby poza boksem?
Tak, mam. W miarę możliwości nurkuję. Mam uprawnienia do 40m oraz z grupą pasjonatów jeżdzę quadem na Śląsku i nie tylko. Pozdrawiam wszystkich sympatyków boksu w Polsce i nie tylko- Tomasz Skarżyński.

Add a comment

Po grudniowym zwycięstwie nad Maishą Samsonem (8-5-2, 4 KO) i zdobyciu pasów IBF International oraz WBF wagi superśredniej, między ringowe liny wkrótce powróci Przemysław Opalach (14-2, 13 KO). „Jestem już w treningu. Czekam na pisemne potwierdzenie kolejnego starcia. W ciągu najbliższych miesięcy powinienem zawalczyć dwukrotnie” – przekonuje olsztyński pięściarz.

Kamil Kierzkowski: Wkrótce minie miesiąc od twego sukcesu w Ghanie. Jak – z perspektywy tego czasu – oceniasz ową wyprawę do Afryki?
Przemysław Opalach
: Mam dość mieszane uczucia. Było kilka nieprzyjemnych sytuacji, ale całość oceniłbym zdecydowanie na plus. W dalszym ciągu trudno mi uwierzyć jednak w pewne rzeczy, które tam zobaczyłem.

- Tzn? Rzecz, która utkwiła Ci najbardziej w pamięci z tej całej wyprawy?
Muszę niestety powiedzieć, że chyba sama panująca tam bieda. Bieda oczywiście w rozumieniu europejskim, bo tam trochę inaczej się na to patrzy. Niemniej pewne obrazy potrafią gdzieś tam ukłuć. Dzieciaki bawiące się w kanalizacji… u nas raczej nie do pomyślenia. Tam natomiast jest to dla nich świetna frajda. Ludzie w Europie – ja zresztą wcześniej oczywiście też – nie doceniają wielu rzeczy. Rzeczy najprostsze, oczywiste. W Europie dziecko dostanie nieco inny telefon i jest płacz. Tam dzieciaki cieszą się grając zwykłą szmacianką na ulicy. Widziałem sytuacje, gdy chłopaki schodząc z takiego „boiska” oddawali buty swym zmiennikom. Podobnych rzeczy jest mnóstwo.

- Co dała Ci ta wyprawa jako pięściarzowi? Oczywiście poza zdobytymi tytułami.       
Poza pasami IBF International i WBF… na pewno ogromną dawkę doświadczenia. Solidnie wzmocniłem się też psychicznie, odbudowałem pewne rzeczy, które ostatnio trochę kulały. Jechałem tam pod dość dużą presją, wszyscy oczekiwali wygranej – w innym przypadku byłbym pewnie skreślony na dobre. W dodatku obiecałem, że jeśli przegram, to kończę karierę. Nie chciałem tego robić, bo kocham ten sport, ale jak się daje słowo, to się go dotrzymuje. W Ghanie spotkało mnie wiele stresujących sytuacji jeszcze przed samym wyjściem do ringu. Udało się jednak i bardzo się z tego cieszę. Teraz jestem zdecydowanie silniejszy psychicznie.

- Są już jakieś plany dotyczące następnej walki? Obrona zdobytych tytułów… czy jakieś inne wyzwania?
Prowadzę rozmowy nie tylko z IBF, choć z nimi naturalnie także. Wstępny plan powoli się tworzy, są już propozycje. Myślę, że całkiem ciekawe. Nic konkretnego jednak nie chciałbym zdradzać. Wolę poczekać do chwili, gdy wszystkie papiery zostaną podpisane.

- Najbliższe miesiące? Polska czy zagranica?
Mam nadzieję, że uda się doprowadzić do ciekawej walki już w lutym. Pierwsza walka odbyć miałaby się poza Polską. Na pewno nie na pełnym dystansie, bo planuję stoczyć więcej niż jeden pojedynek w ciągu najbliższych miesięcy.

- ...a co z drugim?
Drugi wtedy już najprawdopodobniej w Polsce, na gali współorganizowanej przeze mnie. Nie mogę jednak zdradzić w tej chwili nic więcej.

- Na zakończenie: mimo wizowych problemów Artura Szpilki, miejmy nadzieję, że dojdzie do jego konfrontacji z Jenningsem. Jaki jest twój typ na tę walkę? Jaki przewidujesz jej przebieg?
Też mam nadzieję, że do niej dojdzie. Wyjaśniłaby kilka rzeczy nie tylko w polskiej wadze ciężkiej, ale i w USA. Trudno jakoś konkretniej to ocenić, bo nie widziałem żadnego z nich podczas treningów. Mogę wypowiadać się więc jedynie na podstawie ich ostatnich walk. Na pewno będę trzymał kciuki za Szpilę. Zresztą jak wszyscy, a przynajmniej zdecydowana większość w Polsce. Na pewno musi boksować ostrożnie, bo Jennings ma czym uderzyć. W dodatku Amerykanin jest na swoim terenie, nie będzie też musiał się aklimatyzować czy walczyć z wizami - to też dodatkowy stres odciągający myśli od walki. Mam nadzieję i wydaje mi się jednak, że Szpilka da radę zrobić go przed czasem. Stawiałbym coś około 8. rundy.

Add a comment